niedziela, 14 lipca 2013

Zaakceptować nie znaczy zapomnieć...

Jedną z najtrudniejszych "rzeczy". które musiałam przerobić po odejściu Kubusia, była akceptacja nowej tragicznej rzeczywistości.

W słowniku Aniołkowych pogodzenie się i akceptacja to dwa różne pojęcia. Nigdy nie będę mogła pogodzić się ze śmiercią Kropka, ale zaakceptowałam to, że mój Synek odszedł...

Moja akceptacja nie oznacza, że mniej kocham, mniej tęsknie... Nie oznacza również, że zapomniałam...
To nie jest tak... każda minuta mojego życia naznaczona jest bólem i tęsknotą... Kiedy jest naprawdę źle, wtedy z pomocą przychodzą mi te słowa:

Boże,
użycz mi pogody ducha, 
abym godził się z tym,czego nie mogę zmienić,
odwagi,
abym zmieniał to, co mogę zmienić,
i mądrości,
abym odróżniał jedno od drugiego.

/Reinhold Niebuhr/

2 komentarze:

  1. Jakże ciężką drogę trzeba przejść, żeby dotrzeć do tej "akceptacji". I to prawda, nie ma żadnej drogi do zapomnienia...

    OdpowiedzUsuń