sobota, 23 marca 2013

Aleks

Jednym z ziemskich kumpli Kubusia jest Aleks. Aleks urodził się w 28 tygodniu ciąży, ważył niewiele więcej niż  torebka cukru. Przez pierwsze dwa miesiące toczył walkę o życie. Zmagał się z wrodzonym zapaleniem płuc, niedotlenieniem okołoprodowym, krwawieniem wewnątrzczaszkowym IV stopnia i niedokrwistością wcześniaków.  W 17 dobie życia Aleks przeszedł operację zamknięcia drożnego przewodu tętniczego.

Aleks wygrał walkę o życie, niestety wylewy, które przeszedł spowodowały uszkodzenie OUN i w efekcie Mózgowe Porażenie Dziecięce. Mimo stałej rehabilitacji Aleks wciąż nie chodzi.

Ostatnio pojawiła się szansa na to, aby Aleks stanął na własnych nóżkach. Został zakwalifikowany na zabieg fibrotomii polegający na przecięciu napiętych włókien mięśniowych. Termin zabiegu wyznaczony został na 1sierpnia 2013r. Niestety zabieg musi zostać sfinansowany przez Rodziców. Potrzeba na to 10 900 zł.

Kochani jeśli macie gdzieś w portfelu samotną złotówkę, możecie ją przeznaczyć na pomoc Aleksowi kupując specjalne cegiełki.


Cegiełka z 5 zł

Cegiełka za 1 zł


Wierzę, że dzięki naszej pomocy Aleks już wkrótce zrobi pierwsze samodzielne kroki.










środa, 20 marca 2013

Ciocia Bibi

Jest wśród nas, Aniołkowych Mam, Ewcia - Bibiana (zwana przez ogół forumowiczek po prostu Bibi). Chociaż wszystkie Aniołkowe Mamy są wyjątkowe, to właśnie Bibiankę upodobała sobie nasza Aniołkowa Banda :-)

Ciocia Bibi miewa niesamowite sny z naszymi Aniołkami w roli głównej. To najcześciej właśnie Jej śnią się radosne i uśmiechnięte.

Dzisiaj na przykład był sen z Wojtusiem i Michałkiem :-)

"A Wojtuś był u mnie w nocy, ale z niego fajny chłopczyk i taki wesoły i ruchliwy wszędzie go pełno, jeździł na rowerku biegowym ( nie wiedziałam, że mają je w Niebie) jeździł jak szalony i cały czas wołał Michałka od Marki. Jak Michałek z nim jeździł to nagle zjawiła się cała Aniołkowa Banda... Jej.. ile tych rowerków biegowych było.. Stałam i patrzyłam jak mi przed oczami śmigają. Nigdzie Filipka nie widziałam, ale musiał się ścigać, więc nie dziwie się, że nie miał czasu z mamą pogadać. A Wojtuś i Michałek na bardzo szczęśliwych wyglądali...."

Mój Kropek we śnie Bibianki mógł mnie zabrać na kilka godzin w podróż do nieba.  W odwiedziny do Cioci przyszedł też Karolek - synek Gosi. Z uśmiechem wszystkie się zastanawiamy dlaczego Filipek - synek Bibi, we śnie każe nazywać się osobistej mamie Wiewiórem :-)

Każdego dnia z niecierpliwością czekamy na "senną relację" co się dzieje z naszymi Dziećmi, bo sny Bibianki powodują, że na naszych twarzach pojawia się uśmiech.






sobota, 16 marca 2013

Wehikuł czasu

Wyobraźcie sobie, że macie możliwość cofnięcia czasu... Wsiadacie do wehikułu, naciskacie guzik i bach... Nie ma śmierci dziecka, nie ma łez, nie ma tęsknoty i rozdzierającego serce żalu... Ale też nie ma ciązy, nie ma radości oczekiwania na nowe życie...

Czy mając możliwość cofnięcia czasu, ale również  "wymazanie" Kubusia z mojego życia zdecydowałabym się na to?

Kubuś był z nami tylko trzy i pół miesiąca, ale były to najpiękniejsze chwile naszego życia. To nic, że okupione nieustannym strachem i łzami. Kropek był naszym małym cudem. Tych kilku miesięcy, kiedy był z nami nie zamieniłabym na żaden wehikuł czasu...

niedziela, 10 marca 2013

Kubusiowe opowieści - Aniołkowi detektywi


Zbliżała się Wielkanoc. W Niebie, jak zawsze przed wszystkimi świętami panowało wielkie poruszenie. Święci polerowali swoje aureole, aby lśniły w słońcu. Chóry Anielskie ćwiczyły pieśni. Anielska Banda dwoiła się i troiła próbując wszystkim pomóc.
Wydawało się, że nic nie jest w stanie zakłócić niebiańskiego spokoju, przecież to jest Niebo. Dlatego Aniołki były zaskoczone, kiedy ujrzały Cecylię – opiekunkę muzyków i dyrygentkę Anielskiego chóru siedzącą na chmurce i zalewającą się łzami.
- Cecylio, co się stało?  Dlaczego płaczesz? Przecież w niebie panuje radość – pytały zmartwione Dzieci.
- Zgi… Zginęły moje nuty. Jak  przygotuję Anioły do odśpiewania Wielkanocnych pieśni? Przecież to taki ważny dzień. – odpowiedziała zmartwiona Cecylia.
- Jak w Niebie mogło coś zginąć? -  Aniołki nie mogły uwierzyć w słowa Cecylii.
- Zginęły… Nie mogę ich nigdzie znaleźć. A Święta tuż, tuż.

Aniołki usiadły obok Cecylii i zaczęły ją pocieszać.
- Tu może pomóc tylko Antoni. Jak coś komuś ginie to przecież Antoni zawsze pomaga – stwierdziły po namyśle Aniołki.
- Ale Antoni jest teraz na Ziemi. Pomaga ludziom – Cecylia nie mogła powstrzymać łez
- W taki razie my ci pomożemy – zadecydowała jednogłośnie Aniołkowa Banda.

Aniołki natychmiast zabrały się do poszukiwań. Szukały na każdej chmurce, ale nut nigdzie nie było.
- A może spadły na Ziemię? – zastanawiały się odpoczywając na jednej z chmurek.
- Z nieba to może spaść deszcz albo śnieg, a nie żadne nuty – odpowiedziała rezolutnie jedna z Aniołkowych Dziewczynek.
- Więc musimy szukać dalej. Nie możemy pozwolić, żeby Cecylia płakała. Musimy znaleźć nuty i już.
Aniołkowa Banda postanowiła sprawdzić jeszcze jedno miejsce. Wszystkie skierowały się na zieloną polanę, na którą Kubuś przyprowadził niedawno swoją mamę. Już z daleka zobaczyły, że w trawie coś się bieli.
- Zobaczcie!!!! Przecież to nuty – wołały radośnie.
- Znaleźliśmy!!! Udało się nam!!! Teraz musimy szybko je zanieść Cecylii.
Aniołki pozbierały wszystkie nuty i najszybciej jak mogły pobiegły oddać zgubę.

Kiedy Cecylia zobaczyła nuty znowu się rozpłakała, ale tym razem z radości. Podziękowała każdemu  Aniołkowi  i  mocno ucałowała. Tak właśnie Aniołkowi detektywi uratowali Święta.






Wiara, Nadzieja, Miłość

Wiara

Tak, po śmierci Kubusia obraziłam się na Boga. Przyznaję, kłóciłam sie z Nim, pytając ze łzami dlaczego uczynił tyle cudów a o mnie zapomniał. podcas jednej z rozmów ze znajomym księdzem, powiedziałam, że chyba nie jestem osobą, która bierze krzyż i idzie dalej.

W miarę upływu czasu, kiedy największe emocje zaczęły powoli opadać, zrozumiałam, że wcale nie chcę kłótni z Szefem. Przecież  właśnie to, że wierzę, daje mi pewność, że życie Kuby się nie skończyło... Daje mi pewność, że mój Synek poszedł tam, gdzie wszyscy chcemy się znaleźć.

Nadzieja

Nadzieja towarzyszyła mi od pierwszych chwil życia Kropka. Dawała mi siłę podczas walki Kubusia o życie. Dzisiaj mam ndzieję, że kiedy nadejdzie mój czas, Kubuś będzie mi towarzyszył w podróży na drugą stronę.

Miłość

Miłośc to uczucie, które trwa nieprzerwanie od pierwszej chwili, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Traciłam wiarę, nadzieja momentami gasła, ale miłość była cały czas jednakowo silna. Moja miłość nigdy nie ustanie i jest silniejsza od samej śmierci...

 Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość.
(1Kor.13.13)


sobota, 9 marca 2013

Babcia Gosia

Regularnie czytam blogi Wczesnych Mam. Czasami zdarza się, że w oczy rzuci mi się tytuł bloga z listy polecanych. Tak właśnie było z blogiem Babci Gosi. Może zadecydowało to, że blog poświęcony jest wnuczkowi - Kubusiowi . W każdym razie wpisy zaczęłam czytać regularnie.

Babcia Gosia to cudowna, ciepła, mądra kobieta, która mimo przeciwności losu zawsze gotowa jest nieść pomoc potrzebującym. Niestety okazało się, że ciężka choroba, z którą walczyła powróciła.

Babcia Gosia potrzebuje naszej pomocy. Jeśli ktoś zechce włączyć się do akcji szczegóły znajdzie tutaj

wtorek, 5 marca 2013

Kubusiowe opowieści - Mali opiekunowie


Kubuś leżał sobie na chmurce, machał leniwie nóżką i głęboko nad czymś rozmyślał.

- Kubuś, chodź się z nami pobawić – wołała Aniołkowa Banda.

- Nie chce się bawić. Ja chcę pomagać – odpowiedział Kubuś.

- Przecież pomagamy Aniołom od chmurek – tłumaczyły Aniołki

- Ale ja chcę pomagać swoim Rodzicom. I wiecie co wymyśliłem? Będę pilnował mojego Taty, kiedy jeździ samochodem. A mój Tatuś dużo jeździ samochodem. Jest tym…. Kierownicą…

- Kropek, chyba kierowcą a nie kierownicą – śmiały się Aniołki.

- Nieważne, od dzisiaj będę jeździł z Tatą i już.

- Kubusiu, ale przecież Ty nie umiesz jeździć samochodem.

- To się nauczę. Chyba w Niebie mieszka ktoś, kto może mi pomóc…

- Kubusiu to my też chcemy się nauczyć, żeby pilnować Rodziców – krzyknęli chórem Aniołkowi chłopcy.

- I my też, my też się nauczymy – wołały dziewczynki.

- Ale dziewczyny nie jeżdżą samochodem. Widziałem sam. Zawsze kierownicuje, to znaczy kieruje Tata – protestował Kubuś.

- A właśnie, że jeżdżą. Moja Mama jeździ samochodem…

- I moja też!!!

- I moja…



Po gorącej dyskusji, Aniołki ruszyły na poszukiwanie nauczyciela jazdy samochodem. Pytały się każdego spotkanego Anioła czy może im pomóc, ale Anioły przecież nie jeżdżą samochodami. W końcu siadły zrezygnowane na niebieskiej chmurce.

- Chyba nam się nie uda – w głosie Aniołków rozbrzmiewał smutek.



Nagle przy dzieciach pojawił się Dziadek Kubusia.

- Oj Aniołki, Aniołki, tyle czasu mieszkacie w Niebie i nie wiecie kto może Wam pomóc?

- Jak mogliśmy zapomnieć o Krzysztofie. Przecież to opiekun kierowców!



Aniołki podskoczyły z radości wysoko do góry, aż aureolki pospadały im z główek i ruszyły szybciutko na poszukiwanie Krzysztofa.



- Więc chcecie nauczyć się jazdy samochodem? No, sam nie wiem… - Krzysztof podrapał się po brodzie.

- Krzysztofie prosimy. My chcemy pomagać… - Aniołki wołały jeden przez drugiego.

- Skoro tak bardzo chcecie, to wam pomogę.



Nagle przed Aniołkami pojawiły się małe samochodziki.

- To już możemy jechać? – Kubuś z niecierpliwością tupał nóżką.

- Kropku powoli. Najpierw nauczycie się znaków drogowych – powiedział Krzysztof.



Dopiero kiedy Aniołki poznały wszystkie znaki Krzysztof pozwolił im wsiąść do samochodów.

- Kuuuuubaaaaa! Powoli!!!! Jesteś Aniołkiem a nie piratem chmurkowym!!!!

 Krzysztof  aż się złapał za swą siwą głowę, kiedy Kubuś z piskiem malutkich opon ruszył z niebieskiej chmurki.



Aniołki ćwiczyły do samego wieczora. Krzysztof był bardzo wymagającym nauczycielem. W końcu zebrał wszystkie Aniołki i powiedział:

- Teraz jak na prawdziwych kierowców przystało musicie zdać egzamin.



Anielska Banda po kolei prezentowała swoje umiejętności. 

- Ech, żeby kierowcy na Ziemi jeździli tak wspaniale jak Wy- Krzysztof nie szczędził Dzieciom pochwał.

- Brawo!!! Od dzisiaj jesteście specjalnymi opiekunami swoich rodziców – powiedział Krzysztof wręczając każdemu Aniołkowi specjalną odznakę. 

Od tej pory, kiedy Rodzice wyruszali nawet w najkrótszą podróż obok nich siedział ich mały Aniołek- Opiekun.









poniedziałek, 4 marca 2013

Przyznaję się Wysoki Sądzie...

Ostatnio siedziałyśmy z jedną z Kubusiowych Ciotek przy kawce. W pewnym momencie Ciotka zaczyna relacjonować rozmowę przeprowadzoną z pewnym X.

-a do kogo Ty tak chodzisz na cmentarz?
- do naszego Aniołka...
(tu następuje konsternacja rozmówcy)
- do Kubusia, synka Sylwii...
- to ona straciła dziecko? ale ona wcale nie wygląda na matkę, która straciła dziecko...
- nie wygląda??? Sorry!!! to jak ma wyglądać???

Przyznaję się Wysoki Sądzie... Mija 16 miesięcy od śmierci Kubusia, a ja zaczęłam wychodzić z domu. Zaczęłam się śmiać... I jeszcze robię sobie rano makijaż... i dbam o to, by nie było widać moich siwych włosów... Nigdy nie chodziłam w czerni, to znaczy chodziłam jeśli miałam na to ochotę... I kazałam siostrze iść na wesele, wysuwając przy tym argument: "Kubuś tego by chciał"...

Może zewnętrznie nie wyglądam na matkę po stracie... Ale jeśli ktoś zajrzałby do mojego serca zobaczyłby krwawiącą ranę... Ranę, która nigdy się nie zagoi...


piątek, 1 marca 2013

Kubusiowe opowieści - Wielka wyprawa


Była noc. Mama Kubusia spała mocnym snem, kiedy poczuła, że ktoś  szarpie ją za ramię.
- Mamo, Mamo!!!! Obudź się!
- Igor, jest środek nocy – jęknęła mama.
- Mamo, to ja..

Mama otworzyła oczy i ze zdumieniem, zobaczyła siedzącego na łóżku Kubusia.
- Kubuś? To naprawdę ty Kropku? Mama pytała z niedowierzaniem.
- Mamusiu, chodź ze mną.
- Kubusiu, czy ja…?
- Nie mamo, to jeszcze nie ta chwila. Dzisiaj przyszedłem, żeby zabrać Cię na wielką wyprawę.
- Kubusiu, ale ja przecież nie mogę zostawić Taty, ani Brata. Kiedy się obudzą, a mnie nie będzie będą się martwić- powiedziała mama.
- Mamo daj mi rękę i o nic się nie martw – z uśmiechem wyszeptał Kropek.

Mama przytuliła mocno swojego synka i powiedziała, że jest gotowa na wielką wyprawę.
- Mamo, zamknij teraz oczy i otwórz dopiero kiedy ci powiem. I niczego się nie bój.

Mama zamknęła oczy. Nagle na twarzy poczuła powiew ciepłego wiatru.
- Otwórz oczy mamuś – zawołał Kubuś.

Mama powoli otworzyła oczy i zobaczyła polanę usianą pięknymi białymi kwiatami. Wszystko skąpane było w promieniach słońca. Wokół czuć było oszałamiający zapach kwiatów…  I było jeszcze coś… Mama stojąc na polanie poczuła wszechogarniająca miłość i spokój.

- Kropku, gdzie my jesteśmy?
- Mamo to jest mój nowy dom. Poczekaj chwilę, zaraz kogoś poznasz.
Kubuś nie skończył jeszcze mówić, kiedy wokół niego pojawiła się gromadka uśmiechniętych dzieci.
- Mamo poznaj Aniołkową Bandę. To są właśnie moi przyjaciele.

Kubuś nawet nie musiał mówić, kto się pojawił, bo mama domyśliła się od razu kogo ma przed sobą.
Radości nie było końca. Mama siedziała na polanie i rozmawiała z Aniołkami.
- Ciociu, powiedz naszym mamom, że jesteśmy szczęśliwe. A jeśli nie przychodzimy do domu
w snach to tylko dlatego, że czasami za długo bawimy się na chmurkach.
Dzieci jedno przez drugie przekazywały wiadomości dla swoich bliskich.

W końcu nadeszła chwila pożegnania. Mama wiedziała, że musi wrócić do domu. Ostatni raz przytuliła wszystkie Aniołki i obiecała, że na pewno przekaże pozdrowienia dla Aniołkowych Mam.
Potem wzięła Kubusia za rękę, zamknęła oczy i czekała na podmuch wiatru.

Kiedy mama ponownie otworzyła oczy zobaczyła, że jest w domu i leży w łóżku. Kubusia obok niej nie było.
- Czy to był tylko sen? Przecież Kubuś tu był, trzymałam go za rączkę a potem rozmawiałam
z Aniołkową Bandą. A może rzeczywiście tylko mi się to śniło. Mama przyłożyła głowę do poduszki. Już usypiała, kiedy jeszcze poczuła na dłoni lekkie łaskotanie. Na poduszce leżało białe pióro
ze skrzydeł Anioła…

Bibi dziękuję za inspirację :***