piątek, 8 stycznia 2016

Heca dla Hecy

Mało jest rzeczy na tym świecie, które podnoszą mi ciśnienie na maksa i powodują, że się gotuję. Niestety, co roku, w styczniu mój organizm wybucha. Tym razem, przysłowiowym zapalnikiem stała się wypowiedź pewnego pana P, który WOŚP nazwał hecą,

Nie będę pisać o tysiącach dzieci uratowanych, dzięki sprzętowi Orkiestry. Napiszę tylko o jednym, który związany był z WOŚP przez całe swoje życie.
Moja osobista Heca miała na imię Kubuś. Heca urodziła się jako wcześniak w 28 tygodniu ciąży i ważyła mniej niż torebka cukru. Była taka malutka, że ginęła w dłoni Lekarzy i Pielęgniarek. Szczęściem w nieszczęściu,  mała Heca przyszła na świat w szpitalu, gdzie znajdował się oddział imienia Wielkiej Hecy.

Wielka Heca i wszyscy, którzy ją wspierają podarowali nam 3 i pół miesiąca życia małej Hecy.  Mimo, że trafiliśmy na cudownych Lekarzy i Pielęgniarki, bez specjalistycznego sprzętu moja Heca nie miałaby najmniejszych szans na życie.

Wielka Heca dała mi pewność, że zostało zrobione wszystko, co w ludzkiej mocy, aby ratować życie mojego dziecka. Dlatego, jak co roku wrzucę pieniądze do puszki z serduszkiem. Szczerze mówiąc (pisząc) mam głęboko w .... wszelkie artykuły o domniemanych (a nie udowodnionych) oszustwach i przekrętach. Dość wcześnie posiadłam umiejętność czytania, więc w każdej chwili mogę wejść na stronę Fundacji i przeczytać sprawozdania finansowe z ubiegłych lat. Najważniejsze jest to, że praktycznie w każdym szpitalu widzę sprzęt ratujący życie dzieciakom i to że  Wielka Heca daje nadzieję, że może się udać...

Kubuś na Oddziale im. Wielkiej Orkiestry Świątecznej
Pomocy w Białej Podlaskiej