niedziela, 10 lutego 2013

Kubusiowe opowieści - Wielki mecz

Kubuś mieszkał w Niebie już dłuższy czas. Razem z innymi Aniołkami bawił się na niebieskich chmurkach. Czasami Aniołkom zdarzało sie rozmontować burzową chmurkę, w środku zimy przywołać wiosnę, albo latem posłać na Ziemię zimny deszcz. Ale o tym cicho sza..

Kropek (tak nazywała Kubusia mama, kiedy mieszkał na ziemi) uwielbiał zabawy ze swoimi Anielskimi przyjaciółmi, ale codziennie wieczorem siadał na swojej ulubionej chmurce i obserwował co dzieje się u jego rodziców i brata.

Pewnego dnia, kiedy Aniołki grzały się w promieniach słońca Kubuś powiedział do swoich przyjaciół:
- Jutro mój Brat ma bardzo ważny dzień. Gra w turnieju piłki nożnej. Nie wiem dokładnie co to jest turniej, bo jestem przecież małym Aniołkiem, ale wiem, że jest to coś bardzo ważnego dla mojego Brata.

Wszystkie Aniołki postanowiły udać się na Ziemię, żeby zobaczyć co też będzie robić Brat Kubusia. Nadszedł dzień turnieju. Brat razem ze swoją drużyną rozpoczął grę. Gra była zacięta, ale Jego drużyna systematycznie pięła się w górę aż do finału.

Kubuś z dumą patrzył na grę Brata. po każdej udanej akcji głośno krzyczał do innych Aniołków:
- Zobaczcie!!!!! To jest mój starszy brat!!!! On chyba wszystko potrafi!!!

Mecz finałowy trwał w najlepsze. Szala zwycięstwa przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę. Brat dwoił się i troił, marzył o wygranym turnieju. Do końca zostało kilkanaście sekund, a na tablicy wyników widniał remis. Brat popatrzył się w niebo, a do Kubusia dobiegł jego cichy szept: -Braciszku, tak bardzo chciałbym dziś dla Ciebie wygrać...

Wskazówki zegara nieubłaganie pokazywały, że do końca zostało tylko kilka sekund, kiedy Brat przejął piłkę i ruszył w kierunku bramki.
- Nie dam rady podbiec bliżej , muszę strzelać... i oddał strzał.

Kubuś obserwował lot piłki. Nagle zerwał się ze swojego miejsca, wleciał na boisko i kopnął piłkę w kierunku bramki. Brat krzyknął głośno:
- Jeeest!!!! Goool!!!!

Na boisku zapanowała wielka radośc. Drużyna Brata zwyciężyła. Kropek cieszył się tak bardzo, że aż aureolka spadła mu na oczy...
-Wygraliśmy!!!! Wygraliśmy!!!! - krzyczał radośnie do swoich przyjaciół.

Rodzice z uśmiechem gratulowali całej drużynie. Kiedy mama przytuliła Brata, ten szepnął jej cicho do ucha:
- Mamo, jeden medal należy się Kubusiowi. Ja wiem, że to On pomógł nam wygrać ten mecz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz