wtorek, 8 października 2013

Kubusiowe opowieści - Aniołkowe Święto

 - Zobaczcie, zobaczcie!!! Coś się dzieje na Ziemi!!!! Nasze mamusie ciągle o czymś rozmawiają, ciągle coś do siebie piszą, coś kupują... - Kubuś głośno wzywał Aniołkową Bandę na niebieską chmurkę.
- Przecież niedługo nasze Święto -oznajmili głośno Piotruś i Karolek, którzy najdłużej mieszkali w Niebie.
- Nasze Święto? - dziwiły się Aniołkowe Maluchy
- Mamy urodziny i aniołkowe urodziny, ale o żadnym innym aniołkowym święcie to nie wiemy.

Karolek i Piotruś usadowili się wygodnie na chmurce i zaczęli opowiadać o aniołkowym święcie.
- To się nazywa Dzień Dziecka Utraconego
- Ja wcale nie czuję się utracony - krzyknął głośno Kubuś, tupiąc dodatkowo nóżką.- Moja Mama mówi, że jestem ukochany. Jak się miałem utracić? Przecież cały czas jestem przy Mamusi i przy Tatusiu i przy Bracie też ciągle jestem.
- Kropek nie denerwuj się, bo to nie ładnie. Aniołki się nie denerwują i nie krzyczą i nie tupią nózkami - Dziewczynki uspokajały zdenerwowanego Kubusia.
- My wiemy, że Nasze Mamusie i Tatusiowie i Bracia i Siostry czują naszą obecność, ale tak się to święto nazywa i już.

Aniołkowa Banda z niecierpliwością czekała co się stanie. Codziennie, wszyscy obserwowali przygotowania do Ważnego Dnia.

W końcu nadszedł Świąteczny Dzień. Aniołki przecierały oczy ze zdumienia.  Ze wszystkich krańców Ziemi połynęły do Nieba kolorowe baloniki i tysiące migoczących światełek. A do każdego z nich Aniołkowe Mamy włożyły swą miłość i tęsknotę.

Aniołki jeszcze długo, długo w nocy biegały po niebieskich chmurkach, bawiąc się swoimi balonikami. A kiedy zmęczone ułożyły się do snu pod puchowymi kołderkami na ich Anielskich twarzyczkach widniał słodki uśmiech.






*********

Kiedy dzisiaj rano jechałam do pracy, w mojej głowie uporczywie pojawiała się myśl o DDU, przecież to już za tydzień. I nieustannie wyobrażałam sobie co tego dnia będą robić nasze Dzieci, TAM, wysoko, w górze. I ciągle jakbym słyszała głos Kubusia: Ja przecież nie jestem utracony, ja jestem ukochany...

Od dzisiaj 15 października będzie dla mnie Dniem Dziecka Ukochanego. Bo przecież jeśli się kogoś kocha, ten ktoś nie odchodzi...

10 komentarzy:

  1. Piękne!

    Dzień Dziecka Ukochanego - też tak chcę obchodzić ten dzień!

    OdpowiedzUsuń
  2. i ja :)
    Sylwus piszesz tak pieknie....

    jakos przez pomylke mi sie usunal komentarz

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne, a te ostatnie słowa to prawda jest. Ktoś przeszedł na drugą stronę i pomimo nieobecności cielesnej, jest z nami.

    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej... Mój dzielny starszak Piotruś tak pięknie opowiedział :)
    Piękne... :*

    nati87- mama Aniołka Piotrusia

    OdpowiedzUsuń
  5. piękna historia opowieść ja zawsze na nich płacze

    ewask mama aniołka Wiktorka

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie też irytuje nazwa "utracony" i piękny pomysł, aby tę nazwę zmienić na "ukochany":-) choć jeszcze Krzyś mi nie podpowiedział jaki chce prezent do nieba, coś wymyślimy... Byle nie tupał nóżką i byle mu się podobało! Mama Krzysia (krzysiowemaleconieco.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam w myślach jak mój niezwykle charaktery Synek głosno protestuje, bo nazwa Święta się nie spodobała :-)

      Usuń
  7. Piękne,Twój blog jest taki piekny,wspaniale opowiesci
    Mama Anioleczka Natalki

    OdpowiedzUsuń
  8. DDU...
    Dla mnie od dziś to dzień dzieci Ukochanych.
    Arturka i Christianka.
    Arturek zmarł w 37tc.supeł prawdziwy na pępowinie ( moja 3 cc) a Christianek ur.się 5.11.15.-zmarł 1.12.15.(4 cc).
    Pięknie ,cudownie piszesz.��
    Ja już widziałam ( po Twoim wpisie) jak tym wszystkim dzieciaczki Ukochanym tam dobrze.������

    OdpowiedzUsuń