- Zobaczcie, zobaczcie!!! Coś się dzieje na Ziemi!!!! Nasze mamusie ciągle o czymś rozmawiają, ciągle coś do siebie piszą, coś kupują... - Kubuś głośno wzywał Aniołkową Bandę na niebieską chmurkę.
- Przecież niedługo nasze Święto -oznajmili głośno Piotruś i Karolek, którzy najdłużej mieszkali w Niebie.
- Nasze Święto? - dziwiły się Aniołkowe Maluchy
- Mamy urodziny i aniołkowe urodziny, ale o żadnym innym aniołkowym święcie to nie wiemy.
Karolek i Piotruś usadowili się wygodnie na chmurce i zaczęli opowiadać o aniołkowym święcie.
- To się nazywa Dzień Dziecka Utraconego
- Ja wcale nie czuję się utracony - krzyknął głośno Kubuś, tupiąc dodatkowo nóżką.- Moja Mama mówi, że jestem ukochany. Jak się miałem utracić? Przecież cały czas jestem przy Mamusi i przy Tatusiu i przy Bracie też ciągle jestem.
- Kropek nie denerwuj się, bo to nie ładnie. Aniołki się nie denerwują i nie krzyczą i nie tupią nózkami - Dziewczynki uspokajały zdenerwowanego Kubusia.
- My wiemy, że Nasze Mamusie i Tatusiowie i Bracia i Siostry czują naszą obecność, ale tak się to święto nazywa i już.
Aniołkowa Banda z niecierpliwością czekała co się stanie. Codziennie, wszyscy obserwowali przygotowania do Ważnego Dnia.
W końcu nadszedł Świąteczny Dzień. Aniołki przecierały oczy ze zdumienia. Ze wszystkich krańców Ziemi połynęły do Nieba kolorowe baloniki i tysiące migoczących światełek. A do każdego z nich Aniołkowe Mamy włożyły swą miłość i tęsknotę.
Aniołki jeszcze długo, długo w nocy biegały po niebieskich chmurkach, bawiąc się swoimi balonikami. A kiedy zmęczone ułożyły się do snu pod puchowymi kołderkami na ich Anielskich twarzyczkach widniał słodki uśmiech.
*********
Kiedy dzisiaj rano jechałam do pracy, w mojej głowie uporczywie pojawiała się myśl o DDU, przecież to już za tydzień. I nieustannie wyobrażałam sobie co tego dnia będą robić nasze Dzieci, TAM, wysoko, w górze. I ciągle jakbym słyszała głos Kubusia: Ja przecież nie jestem utracony, ja jestem ukochany...
Od dzisiaj 15 października będzie dla mnie Dniem Dziecka Ukochanego. Bo przecież jeśli się kogoś kocha, ten ktoś nie odchodzi...
Piękne!
OdpowiedzUsuńDzień Dziecka Ukochanego - też tak chcę obchodzić ten dzień!
ja też
OdpowiedzUsuńWiola
i ja :)
OdpowiedzUsuńSylwus piszesz tak pieknie....
jakos przez pomylke mi sie usunal komentarz
Piękne, a te ostatnie słowa to prawda jest. Ktoś przeszedł na drugą stronę i pomimo nieobecności cielesnej, jest z nami.
OdpowiedzUsuńJ.
Ojej... Mój dzielny starszak Piotruś tak pięknie opowiedział :)
OdpowiedzUsuńPiękne... :*
nati87- mama Aniołka Piotrusia
piękna historia opowieść ja zawsze na nich płacze
OdpowiedzUsuńewask mama aniołka Wiktorka
Mnie też irytuje nazwa "utracony" i piękny pomysł, aby tę nazwę zmienić na "ukochany":-) choć jeszcze Krzyś mi nie podpowiedział jaki chce prezent do nieba, coś wymyślimy... Byle nie tupał nóżką i byle mu się podobało! Mama Krzysia (krzysiowemaleconieco.com)
OdpowiedzUsuńWidziałam w myślach jak mój niezwykle charaktery Synek głosno protestuje, bo nazwa Święta się nie spodobała :-)
UsuńPiękne,Twój blog jest taki piekny,wspaniale opowiesci
OdpowiedzUsuńMama Anioleczka Natalki
DDU...
OdpowiedzUsuńDla mnie od dziś to dzień dzieci Ukochanych.
Arturka i Christianka.
Arturek zmarł w 37tc.supeł prawdziwy na pępowinie ( moja 3 cc) a Christianek ur.się 5.11.15.-zmarł 1.12.15.(4 cc).
Pięknie ,cudownie piszesz.��
Ja już widziałam ( po Twoim wpisie) jak tym wszystkim dzieciaczki Ukochanym tam dobrze.������