sobota, 26 lipca 2014

Kubusiowe opowieści - Początek

Kropek mieszkał w Aniołkowie już prawie trzy ziemskie lata. Bo musicie wiedzieć, że czas w Aniołkowie płynie zupełnie inaczej niż na Ziemi. Na Ziemi mija rok, a w Aniołkowie chwila tak krótka jak podmuch Anielskich skrzydełek.

W swoje trzecie urodziny Kubuś dostał swój wymarzony prezent. Został w końcu Aniołkowym Starszakiem i razem z innymi Starszakami witał wszystkie Aniołkowe Dzieci, które przybywały do swojego nowego domu. Pokazywał im Aniołkowo i uczył wszystkiego co każdy Aniołek wiedzieć powinien. 

A tak to się wszystko zaczęło...

(Ziemia, trzy lata wcześniej)

- Popatrz tylko, jaki nasz Synek jest maleńki. Mieści się w naszej dłoni - powiedział Tata do Mamy.
- Nasz Kubuś... Wygląda jak maleńka kropeczka. Nasz maleńki Kropek... - szeptała cicho Mama gładząc delikatnie Kropkowe rączki.

Kropek pomyślał sobie, że świat poza brzuszkiem Mamy wygląda dziwnie. Wokół niego kręciło się mnóstwo ludzi w dziwnych, białych ubraniach. I tak jakoś dziwnie się nazywali - lekarze i pielęgniarki. Kubuś nawet lubiłby wizyty lekarzy i pielęgniarek, gdyby nie to, że każda taka wizyta kończyła się wbijaniem ogromnych igieł w małe Kropkowe rączki albo nóżki, albo taką dziwną rurą dzięki, której Kubuś mógł oddychać.

Za to kiedy przychodziła Mama albo Tata nawet igły nie były straszne. Mama opowiadała bajki, albo śpiewała kołysanki. Najbardziej jednak Kubuś lubił słuchać opowieści o Domu i o Bracie. Co prawda nie bardzo wiedział co to jest Dom, albo kto to jest Brat, ale czuł, że jest to coś bardzo, ale to bardzo ważnego.

I tak Kubusiowi mijały szpitalne godziny, dni a potem tygodnie...

(Trzy miesiące później)

- Bardzo nam przykro, tutaj już nie możemy pomóc Kubusiowi. Musimy przewieźć go do innego szpitala. Nasz sprzęt już nie wystarcza.

Mama nie mogła uwierzyć w słowa lekarza. Przecież Kropek już niedługo miał być w swoim domu. 
- Kropku proszę Cię, oddychaj - szeptała przez łzy. Nawet Tata, który niczego się nie bał miał dziwnie mokre oczy.

Kropek pogrążony w głębokim śnie, słyszał głos Rodziców i śnił swój Kropkowy sen, że potrafi oddychać bez lekarstw  i bez tej okropnej rury w buzi.


(Pewien październikowy poranek)

- Proszę Państwa, bardzo nam przykro, ale Kubuś odchodzi... - tych słów Rodzice Kropka bali się najbardziej. Przecież miało być zupełnie inaczej... 

- Kubusiu, jeśli już nie masz siły na walkę to możesz iść tam gdzie nic nie będzie Cię bolało - drżącym od płaczu głosem powiedziała Mama, całując Kropka.

Kropek poczuł nagle obok siebie obecność Kogoś specjalnego. To było takie dziwne, a jednocześnie wspaniałe. Spać a jednak widzieć co dzieje się wokół swojego łóżeczka.
 Kubuś śpiąc-nieśpiąc zobaczył obok siebie postać mieniącą się bielą i srebrem. Chociaż nigdy wcześniej jej nie widział czuł, że znają się od dawna.
- Kim jesteś? - zapytał z ciekawością Kropek
- Jestem Cyryl, twój Anioł Stróż Kropku. Zostałem wybrany dawno dawno temu na Twojego opiekuna. Teraz pomyśl i powiedz mi o czym marzysz najbardziej - powiedział ciepłym, melodyjnym głosem.
- Chciałbym żeby nie było już obok mnie piszczących maszyn. I bardzo nie lubię zastrzyków. I nie chcę już mieszkać w szpitalu  - odpowiedział Kropek.
- Kropku, Twoje marzenie może się spełnić, ale musisz iść ze mną - powiedział Cyryl.
- A Mama, Tata i Brat też ze mną pójdą? - zapytał Kropek
- Kropku, Twoi bliscy nie mogą iść z Tobą, bo to nie ich czas - tłumaczył Anioł
- Ale ja będę tęsknił, a Mama pewnie będzie bardzo płakać - Kubusiowi głos drżał coraz bardziej
- Będziesz mógł odwiedzać Rodziców i Brata. Nie zobaczą Cię oczami, ale będą widzieli Cię sercem.
- Ja nie wiem... Ja się boję, bo nie wiem gdzie mnie chcesz zaprowadzić.
- Zobacz Kubusiu - mówiąc to Anioł przesunął ręką przed oczami Kropka.

Wtedy Kubuś zobaczył Aniołkowo. Łąki pełne najpiękniejszych kwiatów i białe puszyste obłoczki i gromadkę uśmiechniętych radośnie dzieci. Wokoło czuć było wszechogarniającą Miłość.
- Cyrylu, ja chyba pójdę z Tobą. Tylko bardzo proszę, zrób tak, żeby Mamie i Tatusiowi i mojemu Bratu nie było smutno. Nie chcę żeby płakali- poprosił Kropek.
- Oj Kropku, Kropku, za chwilę sam będziesz mógł to zrobić - zaśmiał się cicho Anioł
- Ja? Zupełnie sam? - nie dowierzał Kropek.
- Zupełnie sam - obiecał Cyryl.
- A teraz chodźmy, już czas - szepnął, wyciągając dłoń do Kropka.

Medyczne urządzenia przy łóżeczku Kropka zapiszczały przenikliwie ostatni raz i umilkły. Pani pielęgniarka odpięła wszystkie  rurki i kabelki, a Kubuś po raz pierwszy poczuł jak to jest, gdy nic nie boli.
- Kropku, a teraz Twoje pierwsze zadanie. Wiesz co masz zrobić... - odezwał się Cyryl.
Kubuś pomyślał chwilkę, podniósł rączkę i nagle szare dotąd niebo nad szpitalem rozświetliły promienie Słońca, a obok Rodziców pojawiła się Pani Nadzieja otulając ich swoim płaszczem.

- Wiem, że nasz Synek jest teraz szczęśliwy - szepnęła Mama przytulając się mocno do Taty. A potem zgodnie popatrzyli w niebo, gdzie ścieżką pośród chmurek, Kubuś z Cyrylem zmierzali do Aniołkowa.  








5 komentarzy:

  1. Sylwus... :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech Sylwuś kochana moja, ech... :-/
    white

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekne jest Aniolkowo, ja zaluje ze nie bylo mnie przy Maksiu gdy odchodzil.Bardzo bliski jest mi Twoj sposob rozumienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozdrawiam bardzo serdecznie. Pamiętam o Waszym Kropku...

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdyby nie Aniolkowo, gdyby nie promienie słońca, gdyby nie "już nie boli"... byłby totalny bezsens. Bardzo często wymyślamy co to też Krzyś psoci z Kropkiem... :-) :-* dziękuje za ten wpis <3 Mama Krzysia

    OdpowiedzUsuń