czwartek, 15 sierpnia 2013

Aniołkowi widzą więcej?

Wiem, że niektórzy zagorzali racjonaliści, którzy wierzą tylko i wyłącznie w "szkiełko i oko" z wymownym spojrzeniem i pobłażliwą miną popukają się w czoło czytając niektóre wypowiedzi Aniolkowych...

Wiem że ktoś, kto widzi jak się rozmawia z wiatraczkiem może się zastanawiać się czy jesteśmy w pełni władz umysłowych...

A może po prostu jest tak, że Aniołkowi widzą więcej... Może nasze Dzieci, przechodząc na drugą stronę zostawiły nam w darze możliwość widzenia niewidzialnego... Może miłość jest kluczem, dzięki któremu możemy zajrzeć za drzwi oddzielające nasze światy...

Może to właśnie Mama Krzysia ma rację pisząc pięknie o tym skąd wzięły się gwiazdy...
Może nie przypadkiem Mama Anielskich Bliźniaków przeżywa podczas pobytu na cmentarzu taką historię:
"Wczoraj z mężem chyba też dostaliśmy znak od chłopaków. Wieczorem pojechaliśmy na cmentarz, za chłopcami jest grobek dziewczynki z 92r. cały był zarośnięty trawą i od jakiegoś czasu mi to nie dawało spokoju. Wczoraj postanowiłam go doprowadzić do porządku. Nie wiem ile czasu tam nikogo nie było, ale trawa się tak zakorzeniła, że ciężko ja było wyrwać... i z pomocą nadszedł P. Zaczął ciachać i wyrywać trawę, a ja ją składałam na kupkę, żeby ją wynieść do kosza. I nagle P. mówi "oooooo jaszczurka" patrze, patrze ale nic nie widzę, i pytam "gdzie?" a P. "no tutaj zobacz" no i faktycznie była mała jaszczureczka, więc ją złapałam i mówię do P. że zaniosę do chłopców, to będą sie cieszyć, że mama im jaszczurkę złapała... położyłam ja Kaspiankowi i nagle słyszę P. "zobacz miśku druga jaszczurka, ale zbieg okoliczności, że akurat tutaj sobie siedziały" no to ja podeszłam i bez trudu ją chwyciłam, praktycznie sama wlazła na rękę, i zaniosłam do Dominika, P. podszedł, patrzy i mówi "ale je ułożyłaś, mniejszą u Kaspianka, a większą u Dominisia" Przyjrzałam się i faktycznie jedna była ciut większa od drugiej... tak jak moi synowie, Dominiś był troszkę większy od Kaspianka. No i od wczoraj te jaszczurki siedzą mi w głowie..."

Aniołkowych nie dziwią kolorowe motyle w środku zimy, ani tęcza nie wiadomo skąd, ani chmury, które układają się w kształt serca...

Może jednak dane nam jest widzieć więcej...



5 komentarzy:

  1. Oj, to jest prawda. widziałam wiele razy moje malenstwo - w sytuacjach życiowych, "zbiegach okoliczności". Wiele razy dawalo mi znać gdzie jest i jak mu dobrze. Zaraz po stracie widziałam rozhustana, ciężka lampę w kosciele... Od razu wiedziałam kto sie na nie buja:)

    Elomelo

    OdpowiedzUsuń
  2. A moze inni po prostu nie patrzą? Te znaki są oczywiste, wystarczy tylko otworzyc serce i umysł,a by je dostrzec.

    Wiola

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniołkowi tracąc największą ziemską miłość, zyskali coś znacznie cenniejszego niż "szkiełko i oko": podwójne serce, którego jedna dusza jeszcze jest tu, druga Tam... i czują mocniej, widzą więcej, słyszą wyraźniej :-) Tego się trzymajmy :-* Mama Krzysia (krzysiowemaleconieco.com)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie powiedziane- mamy podwójne serce. I myślę, że oczy otwierają się nam na to, czego nie widzą inni. Ja jestem realistką, ale teraz wierzę, że nasza dusza nie odchodzi i nasze dzieci są z nami i dają nam znaki. Nie mogą nam się pokazać, ale mogą "przemycić" coś niespotykanego do naszego świata. To takie mrugnięcie oczka do rodziców. Nikt nie zwróci uwagi na motyla czy spadającą gwiazdę, ale my wiemy na co patrzeć :) Mogą mieć mnie za psychicznie chorą, ale ja i tak wiem swoje i wiem, że mój Synek jest przy mnie.
    Mika.k.

    OdpowiedzUsuń
  5. Serce rodzica kocha zawsze tak samo... Miłość może dokonać niemożliwego... A dla mnie motyl w środku zimy, który siada tacie na rękawicach w dniu drugiej rocznicy śmierci Synka jest dowodem na to, że ten "lepszy świat" istnieje. Tak jak napisałaś Sylwetko, nasza miłość jest KLUCZEM do tego, by zobaczyć więcej... :)

    nati87

    OdpowiedzUsuń