środa, 13 listopada 2013

Nosimy w sobie ostatnie pożegnanie

Wpadła mi w ręce "babska" gazetka. I właśnie tam, wśród "historii z życia wziętych" znalazłam wypowiedź ks. Jacka Stryczka (prezesa Stowarzyszenia Wiosna), który o odchodzeniu naszych bliskich powiedział tak:

Zapewne, w sercu bliskich wciąż pojawiały się pytania: czy zrobiliśmy wszystko? a może mogliśmy więcej?
A ja zadam pytanie: czy nie za dużo?

Przyglądając się życiu i śmierci, mam na ten temat jasny pogląd: mamy prawo żyć, ale mamy też prawo umrzeć. Ponieważ od początku życia wiemy, że umrzemy, stoi przed nami wyzwanie, aby się do śmierci przygotować. Wiemy również, że nasi bliscy będą umierali.

Tak naprawdę nosimy w sobie ostatnie pożegnanie. Gdy przychodzimy na cmentarz to właściwie naszych bliskich już tam nie ma. Są prochy, ale nie człowiek. Na cmentarzu jest jednak ostatnie pożegnanie. Raczej porozumienie dusz niż ciał.

(...) Kocham Cię. Wiem, że kiedyś umrzesz, ale ja nie przestanę cię kochać. Nie przestaniemy cię kochać! - tak wypowiedziana miłość, ma moc dawania uśmiechu. I nie jest dokładaniem cierpienia.

Miłość zawsze pozostanie miłością. Szantaż (nie pozwolę ci odejść, nie możesz umrzeć) nie jest wyrazem miłości. Miłość ma to do siebie, że jest potężniejsza niż śmierć.


Wiem, że nie każdy zgodzi się z tymi słowami. Sama miałam problem z akceptacją faktu, że Kubuś odchodzi. Słowa "możesz odejść Synku, jeśli tylko chcesz" Były najtrudniejszymi słowami, jakie może wymówić matka. Długo musiałam mierzyć się z myślami, że gdybym nie wypowiedziała tych słów, to zdarzyłby się cud i Kubuś byłby z nami... Dzisiaj jednak wiem, że mój Kropek wybrał swoją drogę... On po prostu chciał odejść... A ja z miłości musiałam mu na to pozwolić

3 komentarze:

  1. Czytałam ten wpis kilka razy i dopiero teraz postanowiłam napisać co czuję, myślałam o nim codziennie próbując zrozumieć to co napisałaś " A ja z miłości musiałam mu na to pozwolić" te słowa bardzo mnie poruszyły, bardzo...
    Nie umiałam nad nimi przejść do porządku dziennego, dźwięczały mi w głowie...
    Nie zgadzam się z tym że słowa " nie pozwolę Ci odejść lub nie możesz umrzeć" są szantażem i nie mają nic wspólnego z miłością, emanują smutkiem i cierpieniem, tęsknotą i miłością. Ale tak warto mówić żeby się pożegnać - kocham Cię teraz i kochać Cię będę jak zdecydujesz odejść, choć jest mi ciężko pogodzić się z Twoją śmiercią, i nie jestem na nią gotowa, i zrobiła bym wszystko by Cię tu zatrzymać, właśnie z miłości, ale kocham Cię i każdą Twoją decyzję... dlatego pozwalam Ci odejść jeżeli to będzie dla Ciebie lepsze
    Tak myślę
    Tulę mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gemini pierwsza część posta to dosłowne słowa księdza. Natomiast co do słów: Musiałam pozwolić odejść. Zrobiłabym wszystko, żeby moje dziecko żyło, ale skoro Kubuś postanowił, że jego czas tutaj dobiega końca, nie chciałam żegnać go słowami: nie pozwalam, tylko jeśli chcesz to możesz iść. Uwierz mi, że wypowiedzenie tych słów na głos było najgorszą rzeczą dla mnie jako matki.

      Usuń
  2. Wierzę Ci Sylwetko i dlatego te słowa mnie tak poruszyły, nie jest to dywagowanie księdza tylko szczera wypowiedź matki po stracie... nie umiałam nad nimi przejść do porządku dziennego bo pobrzmiewały miłością... wielką miłością, łza spłynęła...
    Z księdzem się po prostu nie zgadzam że to szantaż
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń