czwartek, 26 lutego 2015

Czy oczekujemy zbyt wiele?

Czy wyobrażacie sobie sytuację, kiedy kilka dni po śmierci współmałżonka ktoś mówi zrozpaczonej wdowie/wdowcowi: " Ogarnij się, weźmiesz sobie następnego/ następną?

Czy kiedy umiera ktoś bliski pozbywacie się z domu pamiątek, zdjęć? Czy przestajecie rozmawiać o takiej osobie i traktujecie ją jakby nigdy nie było jej w waszym życiu?

Czy w przypadku śmierci rodziców, współmałżonków ktokolwiek zabrania żałoby?

Podejrzewam, że odpowiedzią na wszystkie te pytania jest "NIE"...

Zastanawiam się dlaczego przeżycie żałoby dane jest wszystkim tylko nie Rodzicom po Stracie? Dlaczego można wspominać zmarłą mamę, ojca, męża, żonę, rodzeństwo, a rozmowy czy wspomnienia o zmarłym dziecku wprawiają ludzi w taki popłoch? Dlaczego pamiątki po wszystkich bliskich zmarłych są w porządku, a zdjęcie zmarłego dziecka (często jedyna pamiątka) traktowana jest jak coś nieodpowiedniego, wręcz obrzydliwego? Dlaczego słowa: "lepiej, że umarło" kierowane są  do osieroconych Rodziców? Dlaczego tak wiele osób zapomina, że nasze Dzieci to nie było "TO"? Nasze Dzieci miały imiona...

Czy naprawdę Aniołkowi Rodzice oczekują zbyt wiele?

W rozmowach z innymi Mamami podkreślam, że często zachowanie ludzi nie jest spowodowane chęcią sprawienia krzywdy a wynika z prostej niewiedzy i strachu. Śmierć dziecka ciągle jest tematem tabu, jest czymś tak niepojętym, że ludzie wokół nas nie wiedzą jak się zachować, co powiedzieć... Tylko czasami chęć pomocy, czy ulżenia w bólu powoduje zupełnie odwrotny skutek. Bo czy mogą być pocieszeniem słowa: "Bóg tak chciał", albo "będziesz miała następne?

Żeby zacząć żyć na nowo, musimy przejść cały proces żałoby. Żeby myśleć o kolejnym dziecku, musimy opłakać to, które odeszło. Chowanie zdjęć, brak rozmów, udawanie, że zmarłego dziecka nigdy nie było wcale nam nie pomaga...

My, Aniołkowi Rodzice, nie chcemy litości... Chcemy tylko odrobiny zrozumienia... Wystarczy nam Wasza obecność, bez słów, z potrzymaniem za rękę... My nie zarażamy żałobą... A to właśnie Wy wszyscy wokół nas, możecie być dla nas najlepszym lekarstwem...

4 komentarze:

  1. nic wiecej nie dodam
    Wiola

    OdpowiedzUsuń
  2. czasami próbuję zrozumiec ludzi, którzy tak bardzo bronią się przed wspomnieniami i rozmową o czyimś zmarłym dziecku. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to jest to, ze to jest tak trudna rzecz, tak cholernie bolesna rzecz, kiedy dziecko odchodzi, że uciekają od tego, aby umieć zachować równowagę emocjonalną, do tego boją się łez osieroconych rodziców, boją się tego, że nie udźwigną wspólnej rozpaczy, czy pocieszania, stąd wolą wymusić zakończenie żałoby, wymusić pozbycie się bólu, a jednocześnie pamiatek po tym dziecku, zeby nie przypominały i nie mobilizyowały do rozmowy mimowolnej o tym dziecku, bo wtedy znowu uwydatni się ten przeogromny ból rodzica i ludzie sobie z tym nie poradzą... uciekają w ten sposób, tak myślę :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Moi teściowie to typy, którzy nie lubia wspominać czegoś co boli. Tudzież wspomnienie ich wnuczki w moim mniemaniu w ogóle nie nastepuje, przynajmniej nie przy mnie. 3 miesiące po śmierci mojej córeczki zafundowali mi "zejście na ziemię", wielkie przedstawienie z jakimś malutkim dzieckiem w roli głównej, baby wręcz krzyczały do moich uszu "zobacz co straciłaś" (tak naprawde to był tylko bardzo głośny śmiech, ale bolał jak ch..ra). oczywiście straciłam panowanie nad sobą i wyleciałam jak rakieta z tego domu, zalewając sie łzami na ulicach tego miasteczka. od tamtej pory omijam dom teściów jesli mogę, zawsze mnie tam jakaś niespodziewana niespodzianka odnajdzie. nigdy nie jesteśmy sami z teściami, oni organizuja tak spotkania, żeby nie musieli słuchać naszych smutnych wywodów. jest tam zawsze jakaś gromada ludzi. Jesli są jakies urodziny to w piątek o 19tej, my mieszkamy ponad godzinę drogi od nich, nie ma szans, że zdąrzymy. czasem tesciowa pyta nerwowo co u mnie, no nie ma innej odpowiedzi jak okej. czasem jej pytanie brzmi jak " z głową juz ok?". Czy ja wymagałam za dużo. Ja tylko chciałam czasem mieć możliwość nadmienienia imienia mojej kochanej córeczki, ja chciałam żeby mnie informowano, że na spotkaniu rodzinnym jest jakieś małe dziecko, żebym mogła się do tego spotkania psychicznie przygotować. moi teściowie to typowy przykład ucieczki od bólu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach chciałam jeszcze dopowiedzieć, że w zamian za tę chęć moich teściów aby zapomnieć o mojej córce, wystroiłam mój salon pamiatkami po mojej córce.Powiesiłam jej zdjęcie w salonie na osobnej sciance, piekne czarno białe, moja mała wyglada jak śpi, ja zawsze na widok tego zdjęcia uspokajam się. Nasi drodzy znajomi podarowali nam piekny canvas z jej imieniem i aniołem. Wisi zaraz obok naszego stołu jadalnego. Jeszcze są mniejsze Pamiątki jak brylok do kluczyków z samochodu, drewniany motyl z jej imieniem, wierszyk w ramce. Ja na przekór będę im o niej przypominać. Jesli nie chcą ze mną o niej rozmawiać to nie mamy sobie nic do powiedzenia, a mój dom podoba mi się bardziej. pszepraszam za te rozemocjonowane komentarze, ale damn jestem wściekła.

    OdpowiedzUsuń