czwartek, 31 października 2013

Nasi Święci balują w Niebie...

Zawsze lubiłam Wszystkich Świętych. Lubię ten czas zadumy i wspomnień o bliskich, którzy już odeszli. Lubię blask tysięcy światełek rozświetlających listopadową noc i mówiących: "Jesteśmy, myślimy, pamiętamy..."

Od dwóch lat, ten dzień stał się jeszcze ważniejszy. To święto naszego Kropka i Aniołkowej Bandy. Bo jesteśmy rodzicami Małych Świętych...

Pamiętam słowa księdza na pogrzebie Kubusia: Przyjęło się nazywać zmarłe dzieci Aniołami, ale One Aniołami nie są. Pan Bóg postawił Je jeszcze wyżej... One są waszymi Świętymi... Możecie być dumni, bo jesteście rodzicami Świętego..."



Jutro, nasze Dzieci, z radością będa tańczyć na niebieskich łąkach i z uśmiechem podśpiewywać: "Jestem Świętym..."


Aniołkowa Bando... pamiętamy [*]


środa, 30 października 2013

Szacunek, czy to tak wiele?

Dzisiaj otrzymałam wiadomość od Mamy Krzysia. Ania poprosiła mnie o zabranie głosu w dyskusji, która toczy się od rana na Krzysiowym Blogu.

Kiedy przeczytałam post, włosy stanęły mi na głowie... zaczęłam zastanawiać się czy to co czytam jest możliwe... W wielkim skrócie - Rodzice Krzysia i sam Krzyś obrzuceni zostali przysłowiowym błotem. Komentator, uderzając w Krzysiową Rodzinkę, w okrutny sposób uderzył we wszystkich Rodziców chorych Dzieci. W Rodziców, którzy zmagają się z ciężką chorobą albo ze śmiercią Dziecka.

Szczerze mówiąc, sama poczułam się dotknięta owym (cytowanym we fragmentach przez Tatę Krzysia) komentarzem.

Tak, wszyscy czytający tego bloga, byliśmy Rodzicami chorego dziecka. Bo musicie wiedzieć, że wcześniactwo to ciężka choroba, która ma swój numer statystyczny. Wcześniactwo, to choroba wiążąca się z licznymi powikłaniami i ciągle jeszcze w niektórych przypadkach śmiertelna (czego sami jesteśmy przykładem). Czy przez to, że Kropek urodził się jako wcześniak miałam nie walczyć? Miałam nie modlić się o jego życie? Czy to znaczy, że moje Dziecko nie miało prawa do leczenia?

Szanowni Czytacze, nikt nie zmusza Was do czytania blogów traktujących o chorobie, czy o śmierci. Ale jeśli już wchodzicie do takiego miejsca okażcie szacunek!!!! Jeśli komentowanie postów ma polegać na szykanowaniu, to po prostu zamilczcie!!!

EDIT: Mój dzisiejszy post nie dotyczy oczywiście wszystkich Czytaczy. Wszystkie komentarze zamieszczone pod moimi wpisami, zawierają słowa otuchy i wsparcia. Dziękuję za to Wam wszystkim i każdemu z osobna :*



wtorek, 22 października 2013

Nie - miło Cię poznać...

Aniołkowe fora i grupy nie są miejscem gdzie witając nową osobę mówimy: "Cześć, miło nam Cię poznać." Za każdym razem, kiedy do grona Aniołkowych dołącza nowa mama powitania zaczynają się od słów : "przykro mi/nam, że tu jesteś".
Bo jak możemy się cieszyć z nowych znajomości, gdy jesteśmy świadomi, że znajomośc ta okupiona jest śmiercią dziecka.

Przed odejściem Kubusia wydawało mi się, że śmierć dziecka jest zdarzeniem sporadycznym. Dopiero teraz zobaczyłam, jak jest nas wiele... zbyt wiele.

Tak bardzo chciałabym, żeby liczba moich Aniołkowych znajomych nie powiększała się...

******
Dzisiaj kolejna mama poprosiła o dołączenie do Aniolkowych Rodziców...

wtorek, 15 października 2013

Kubusiowe opowieści - Chcę już być Starszakiem

- Chłopaki, jak już mam aniołkowe dwa latka, to chyba już mogę być starszakiem? - zapytał  Kubuś, siedząc nad ostatnim kawałkiem urodzinowego tortu.
- Kropek, chyba  jesteś jeszcze trochę za mały - odpowiedziały po chwili zastanowienia Anielskie Starszaki.
- Ale ja już potrafię wszystko co powinien umieć Aniołek - Kubuś nie dawał za wygraną.
- Kubusiu a ten śnieg w kwietniu? Kwiecień to już wiosna, a ty zesłałeś śnieg na Ziemię - zaśmiały się Anielskie Dziewczynki.
- Ale  moja mama mówiła, że kocha zimę. I zima ze śniegiem to może być cały rok - tłumaczył Aniołkowej Bandzie Kubuś.
- Kropek!!!!! - Wszystkie Aniołki smiały się tak bardzo, że aż aureolki pospadały im z główek.
- Noooo dobra, moze zostane starszakiem za rok., bycie maluchem nie jest takie złe - powiedział do siebie Kubuś, śmiejąc się cichutko.











***********************
I znowu dzisiaj w myślach, widziałam Kubusiowe przyjęcie, z ogromnym czekoladowym tortem. I chęć mojego Kropka, żeby być już Starszakiem :-)

Dwa lata bez Ciebie

Minęła północ, a ja nie mogę zasnąć... Nienawidzę 15 października... Dzisiaj mija dwa lata, dwa długie lata bez Kropka...

Pamiętam ten ranek, dwa lata temu, kiedy rano obudził nas telefon... "Proszę przyjechać... Nic już nie możemy zrobić... Kubuś odchodzi..."

Pamiętam jak Kropek czekał na nas... I to moje zwierzęce wycie na szpitalnym korytarzu też pamiętam...
I coraz wolniejsze bicie serca... I moje słowa: "Idź Kropku,a tam gdzie pójdziesz nie będziesz sam..."

I pamiętam tę przerażającą ciszę, która nastała potem...


Kiedy przyjdzie czas
znów się spotkamy
na drugim krańcu tęczy

Ty wyjdziesz do mnie
z uśmiechem na twarzy

Mamo, tęskniłaś
ale już jestem
i będę z tobą
na Zawsze
na Wieczność...


*************
Dzisiejszy dzień to nie tylko Rocznica odejścia Kropka. 15 października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Dziecka Utraconego (chociaż, ja wolę nazywać to święto Dniem Dziecka Ukochanego). Dzisiejszego dnia, w sposób szczególny myślę o wszystkich Anielskich Kumplach Kubusia, o naszej Aniołkowej Bandzie... O Aniołkach z "Pożegnań" i tych z "Anielskich Rodziców", o Aniołkach z blogów, które regularnie czytam...  I wszystkim naszym Dzieciom posyłam do Nieba kolorowe światełka [*]


wtorek, 8 października 2013

Kubusiowe opowieści - Aniołkowe Święto

 - Zobaczcie, zobaczcie!!! Coś się dzieje na Ziemi!!!! Nasze mamusie ciągle o czymś rozmawiają, ciągle coś do siebie piszą, coś kupują... - Kubuś głośno wzywał Aniołkową Bandę na niebieską chmurkę.
- Przecież niedługo nasze Święto -oznajmili głośno Piotruś i Karolek, którzy najdłużej mieszkali w Niebie.
- Nasze Święto? - dziwiły się Aniołkowe Maluchy
- Mamy urodziny i aniołkowe urodziny, ale o żadnym innym aniołkowym święcie to nie wiemy.

Karolek i Piotruś usadowili się wygodnie na chmurce i zaczęli opowiadać o aniołkowym święcie.
- To się nazywa Dzień Dziecka Utraconego
- Ja wcale nie czuję się utracony - krzyknął głośno Kubuś, tupiąc dodatkowo nóżką.- Moja Mama mówi, że jestem ukochany. Jak się miałem utracić? Przecież cały czas jestem przy Mamusi i przy Tatusiu i przy Bracie też ciągle jestem.
- Kropek nie denerwuj się, bo to nie ładnie. Aniołki się nie denerwują i nie krzyczą i nie tupią nózkami - Dziewczynki uspokajały zdenerwowanego Kubusia.
- My wiemy, że Nasze Mamusie i Tatusiowie i Bracia i Siostry czują naszą obecność, ale tak się to święto nazywa i już.

Aniołkowa Banda z niecierpliwością czekała co się stanie. Codziennie, wszyscy obserwowali przygotowania do Ważnego Dnia.

W końcu nadszedł Świąteczny Dzień. Aniołki przecierały oczy ze zdumienia.  Ze wszystkich krańców Ziemi połynęły do Nieba kolorowe baloniki i tysiące migoczących światełek. A do każdego z nich Aniołkowe Mamy włożyły swą miłość i tęsknotę.

Aniołki jeszcze długo, długo w nocy biegały po niebieskich chmurkach, bawiąc się swoimi balonikami. A kiedy zmęczone ułożyły się do snu pod puchowymi kołderkami na ich Anielskich twarzyczkach widniał słodki uśmiech.






*********

Kiedy dzisiaj rano jechałam do pracy, w mojej głowie uporczywie pojawiała się myśl o DDU, przecież to już za tydzień. I nieustannie wyobrażałam sobie co tego dnia będą robić nasze Dzieci, TAM, wysoko, w górze. I ciągle jakbym słyszała głos Kubusia: Ja przecież nie jestem utracony, ja jestem ukochany...

Od dzisiaj 15 października będzie dla mnie Dniem Dziecka Ukochanego. Bo przecież jeśli się kogoś kocha, ten ktoś nie odchodzi...

niedziela, 6 października 2013

Najsilniejsze na świecie

Aniołkowe to silne babki...

Jesteśmy silne, bo mimo tego, że nasz świat stanął na głowie a potem rozbił się na tysiąc kawałków idziemy dalej. Jesteśmy silne, bo upadamy we łzach a za chwilę podnosimy się by iść, chociaż jest nam tak bardzo trudno...

Kiedy jedną z Aniołkowych ogarnia dołowatość i widzi wszystko w czarnych barwach, inne dają jej część swoich sił. Podają ręce i wyciągają z otchłani bólu i rozpaczy...

Aniołkowych nic już nie jest w stanie złamać, bo przeżyły to, co wydawało się nie przeżycia... Przeżyły i idą dalej...