poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Pragnienie...

Po śmierci Kubusia powiedziałam sobie, że to koniec, że już więcej nie zdecyduję się na kolejne dziecko.
W mojej głowie była tylko jedna myśl - nie chcę nigdy więcej przeżywać strachu, że kolejny raz się nie uda.

Pierwsza ciąża nie należała do najłatwiejszych. Poród Igora do dzisiaj śni mi się po nocach jako najgorszy koszmar. I wcale nie chodzi tu o ból, na który byłam przygotowana. Dzisiaj mogę powiedzieć, że to cud, że Igor jest w pełni zdrowym dzieckiem.

Druga ciąża, przedwczesny poród i śmierć dziecka...

Kilka dni po pogrzebie Kuby, kiedy szłam z Igorem na cmentarz, usłyszałam pytanie: " Mamo czy ja jeszcze będę miał brata, albo siostrę?" Odpowiedziałam, że przecież ma cioteczne rodzeństwo. Igor na to, że to prawda ale on chce mieć rodzonego brata albo siostrę. W tamtej chwili nie wiedziałam co odpowiedzieć...

Dzisiaj, coraz częściej łapię się na myśli, że pragnę trzeciego dziecka. To pragnienie coraz bardziej przybiera na sile tym bardziej, że coraz więcej wokół mnie "zafasolkowanych". Na podjęcie decyzji nie zostało mi wiele czasu. Tak naprawdę jest to dla mnie ostatni dzwonek... w tym roku skończę 39 lat...




poniedziałek, 15 kwietnia 2013

18 miesięcy

Dziś minęło 18 miesięcy bez Kropka... Chyba dobrze, że odsypiałam swoje 24 h pracy, bo nie miałam czasu na myślenie "Dlaczego?"... Mimo, że "przyjęłam do wiadomości" śmierć własnego dziecka, ciągle jeszcze przychodzą momenty, kiedy rozbieram wszystko na części pierwsze, a łzy po prostu płyną...

***************
skrzydła zostawione
przed drzwiami

aureola wciśnięta
między czapkę i szalik

przyszedłeś tylko na chwilę
niczym gośc z krótką wizytą

zabrałeś książkę
z ulubionymi wierszami
i tego brązowego misia

cichutko zamknąłeś
za sobą drzwi

a na niebie rozbłysła
nowa gwiazda

******************
wiem, że jesteś...
w promieniach słońca
i w kroplach deszczu
w podmuchach wiatru
i w płatkach śniegu
spadających na moją twarz

jesteś przy porannej kawie
i gdy kładę się spać

jesteś kiedy płaczę
i gdy się smieję...

chociaż Cię nie widzę
jesteś ze mną zawsze...
mój Aniele

*******************


wtorek, 9 kwietnia 2013

Prawo do żałoby

Weszłam sobie dzisiaj na zaprzyjaźnionego bloga, prowadzonego przez niedawno poznaną Aniołkową mamę i zrobiło mi się tak jakoś gorzko-refleksyjnie.

Aniołkowi rodzice często słyszą rady od "życzliwych", że przecież nieszczęścia się zdarzają każdemu, że nie my pierwsi i nie ostatni, że przecież jeszcze będziemy mieć dzieci, że trzeba żyć dalej itepe itede...
I tutaj moja refleksja... kiedy w rodzinie umierają dziadkowie, rodzice, współmałżonek nikt nie odbiera nikomu prawa do żałoby. Nikt nie neguje tego, że żałoba trwa rok...
Śmierć własnego dziecka jest przeżyciem o wiele bardziej traumatycznym, niż śmierć każdego innego członka rodziny. Dlaczego więc niektórzy odbierają nam prawo do żałoby i do płaczu??? Dlaczego Aniołkowe muszą zacząć być szczęśliwe chwilę po odejściu Dziecka???

Za jakiś czas każda Aniołkowa mama wraca do pewnej "normalności", ale na to potrzeba czasu. Jednej mniej, innej więcej.

Czy naprawdę oczekujemy czegoś niemożliwego???

czwartek, 4 kwietnia 2013

Ból Bólowski

Pojawił się w naszym życiu 15 października 2011roku, o godzinie 12.35. Przyszedł w tej samej chwili, kiedy przestało bić serce Kropka.
- Cześć, Bólowski jestem, Ból Bólowski... Od dzisiaj zamieszkam z Wami...
Był przy mnie kiedy musiałam zadzwonić do najbliższych, żeby powiedzieć im, że Kubuś odszedł. Potem wcisnął się na tylne siedzenie samochodu, kiedy wracaliśmy ze szpitala do domu. Był przy nas kiedy mówiliśmy Igorowi, że został Bratem Aniołka.

Na początku chodził za mną wszędzie. Nie opuścił mnie nawet na chwilę. W pewnym momencie zauważyłam, że tak się przyzwyczaiłam do jego ciągłej obecności, że przestałam go zauważać. Oczywiście przychodziły chwile, kiedy nasz nowy lokator dawał znać o sobie.
- Hello!!! Ja jestem... Nie zapominajcie o mnie. To, że na chwile schowałem się w kąciku nie znaczy, że mnie nie ma...

Pana Ból Bólowskiego obowiązują jednak pewne zasady. Ma kategoryczny zakaz wstępu do pokoju Igora. Robimy wszystko, żeby Igor miał jak najmniejszy kontakt z naszym lokatorem...

wtorek, 2 kwietnia 2013

14 lat temu

14 lat temu o godzinie 16.05 przyszedł na świat Igor - mój starszak, Pierwszy Cud w naszym życiu. I nie jest to przenośnia. Igor urodził się w ciężkiej zamartwicy, z wylewami krwi do mózgu. Na starcie otrzymał 1 punkt... Pierwsze dwa lata jego życia to była ciągła wędrówka od lekarza do lekarza. Neurolog, kardiolog, ortopeda, gastroenterolog...

Dzisiaj, patrząc na Igora, nikt by nie powiedział jak trudny start miało moje starsze dziecko. Igor jest cudownym, wygadanym, zdrowym czternastolatkiem. Po jego przejściach nie ma śladu...


Synku w dniu Twoich urodzin życzę Ci spełnienia wszystkich Twoich marzeń.